Redemptorystki w Kazachstanie
Propozycja fundacji w Pietropawłowsku
Myślałyśmy o misji w Rosji, a Pan Bóg wybrał dla nas Kazachstan. Jako polskie redemptorystki chciałyśmy przenieść nasz charyzmat dalej na Wschód. Boża Opatrzność sprawiła, że taka możliwość pojawiła się w jubileuszowym roku 2000. 13 maja 2000 roku w Pietropawłowsku był zjazd redemptorystów tego regionu z ojcem generałem. Był tam również biskup Astany Tomasz Peta. Od niego i od proboszcza o. Kotlińskiego nasza wspólnota w Bielsku-Białej otrzymała propozycję założenia tam fundacji przy Kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa. Podjęłyśmy to wyzwanie już w roku następnym: s. Maria i s. Grażyna wyjechały do Pietropawłowska, rozpoczynając nową fundację 13 maja 2001 roku.
Pierwszy miesiąc intensywnie poznawałyśmy nowe środowisko, parafię, miasto, próbowałyśmy coś porządkować przy naszym przyszłym kościele. Cieszył nas kontakt z polskimi zesłańcami, starszym i młodszym pokoleniem. Zaprzyjaźniłyśmy się z różnymi babciami Polkami, które przyjęły nas jako swoje rodaczki z dalekiej, opuszczonej kiedyś ojczyzny. Młodzi potomkowie zesłańców pomagali nam w nauce języka rosyjskiego, tłumaczeniach, przygotowaniu liturgii.
Błogosławieństwo Jana Pawła II
Modliłyśmy się żarliwie i próbowałyśmy rozeznać, jakie podjąć dalsze kroki. Wtedy Pan Bóg obdarzył nas kolejną propozycją ks. Biskupa Tomasza – wyjazd na trzy miesiące do Astany, aby wziąć udział w przygotowaniach do wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II w Kazachstanie. Było to znowu opatrznościowe doświadczenie, bo – pomagając w kurii – mogłyśmy poznać kazachstański Kościół, kapłanów, siostry, misjonarzy, zarówno tych miejscowych, jak i przybyłych z wielu stron świata, historię tego Kościoła, jego problemy i wyzwania. Poza tym była to fascynująca przygoda, której punktem kulminacyjnym było spotkanie z Janem Pawłem II, Msza święta z udziałem katolików z całego Kazachstanu, krajów Azji Centralnej, Rosji, a także wielu muzułmanów widzących w przyjeździe papieża błogosławieństwo dla swojego kraju. Wróciłyśmy do Pietropawłowska umocnione błogosławieństwem Ojca Świętego dla naszej misji i napełnione nadzieją na dalsze Boże prowadzenie.
Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa
Tymczasem ojcowie redemptoryści prowadzili remont kościoła w parku, zbudowanego jeszcze w 1911 roku przez polskich i niemieckich katolików (w czasach carskich była tu ulica Wniebowstąpienia, potem Lenina, a teraz Konstytucji Kazachstanu). Jesteśmy Bogu bardzo wdzięczne za tę wyjątkową świątynię, którą – jak wierzymy – On sam wybrał dla naszej redemptorystowskiej misji.
Przez ponad siedemdziesiąt lat w czasie komunistycznego reżimu była ona wykorzystana w innych celach (mieszkania i urzędy bolszewickich komisarzy, skład, przedszkole), ale Bóg sprawił, że ocalała, i odradzający się na tych terenach Kościół katolicki mógł ją na nowo odzyskać dzięki żarliwym staraniom miejscowych Polaków.
Ponowna konsekracja kościoła nastąpiła 7 lipca 2002 roku i z tego momentu rozpoczęła się w nim nasza misja modlitwy. Przez pierwsze dwa lata dochodziłyśmy do kościoła z tymczasowego mieszkania w bloku, a potem udało się nam choć częściowo wyremontować starą, również stuletnią plebanię przy kościele, i uczynić z niej nasz klasztor.
Przeżyłyśmy wiele trudności, niepewności, co do przyszłości tej misji, nieustannych awarii, brak pozwoleń w urzędach, trudności w zdobyciu materiałów budowlanych, brak specjalistów, ale jednocześnie widziałyśmy sensowność i piękno tej misji. Pomagali nam w tym z oddaniem ojcowie redemptoryści, a miejscowi ludzie, którzy przychodzili się z nami modlić, umacniali nas w trwaniu tutaj.
Wieczernik Kazachstanu
Tak nazwał tę świątynię ks. Biskup Tomasz, podkreślając, że jest to jedyny zachowany w Kazachstanie kościół katolicki po okresie komunistycznego reżimu. Możliwość służenia w tym historycznym kościele, zbudowanym przez naszych przodków, była dla nas przez wszystkie te lata ogromną radością.
Całe życie naszej wspólnoty od początku było skoncentrowane wokół Eucharystii w tej świątyni. W klasztorze było za mało pomieszczeń na urządzenie kaplicy. Uzyskałyśmy pozwolenie tylko na remont dachu, gdzie w mansardzie umieściłyśmy nasze cele. Z perspektywy czasu i za to dziękujemy Bogu, bo utrzymywanie i ogrzewanie dużych budynków w tutejszym klimacie jest niezwykle kosztowne. Z drugiej strony płynie z tego jeszcze jedno dobro – jako mniszki modlimy się zawsze w kościele i w naszych monastycznych modlitwach mogą też brać udział wszyscy chętni.
Każdy dzień zaczynamy od otwarcia kościoła i adoracji Najświętszego Sakramentu. Najpierw my same przed Nim czuwamy, potem dołączają do nas wierni. Liczniej przychodzą we środę, bo modlimy się nowenną do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, w piątek, bo czcimy Serce Pana Jezusa, i w sobotę na Mszę św. po polsku. Potem przychodzi jeden z ojców redemptorystów i celebruje Eucharystią, po której kościół jest dalej otwarty aż do południa dzięki czuwaniu członkiń parafialnego Legionu Maryi. O godz. 15.00, w godzinę miłosierdzia, modli się z nami kolejna „dyżurna” parafianka. W ten sposób tworzą one z nami żywy dom modlitwy. Nieraz dają świadectwo, jak bardzo ważne stały się dla nich godziny spędzane w kościele sam na sam z Jezusem. Przychodzą też ludzie nieznajomi, niekatolicy, muzułmanie, poszukujący, niektórzy proszą o modlitwę, zwłaszcza za chorych. Chciałybyśmy, aby ta świątyni była w jakimś sensie „Domem modlitwy dla wszystkich narodów”.
W każdy piątek mamy od rana do południa dodatkową adorację Najświętszego Sakramentu po modlitwie do Jezusowego Serca. Chciałybyśmy– jak pisze Ojciec Święty Jan Paweł II w Mane nobiscum Domine – by obecność Jezusa w tabernakulum była biegunem przyciągającym coraz większa liczbę dusz w Nim zakochanych, które potrafią pozostawać przy Nim długi czas, wsłuchiwać się w Jego głos i niemalże słyszeć bicie Jego serca. „Skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan” (18). Parafianie, którzy zasmakowali w Eucharystii, uczestniczą systematycznie w tych czuwaniach.
My też trwając przy Jezusie umacniamy się w naszej misji i próbujemy naszą wiernością odpowiedzieć na Jego miłość. Trwając przed Jezusem możemy wypełnić nasze najważniejsze zadanie: kochającemu sercu i złożonym dłoniom mniszek powierzona jest wędrówka Kościoła. Modlitwy wstawienniczej oczekuje też od nas tutejszy świat.
Ludzie nieustannie proszą nas o modlitwę w wielorakich życiowych trudnościach, za swoich bliskich, o których zbawienie się troszczą, którym chcieliby wyprosić dar wiary, wyrwać z grzechu i z piekła zniewoleń. Żyjemy z dnia na dzień ich intencjami, ich troskami, bardziej niż swoimi, bo wiemy, że o nas troszczy się Jezus. Tutaj, przy Sercu Jezusa, dokonują się w życiu tych ludzi i naszym najważniejsze wydarzenia, które nie sposób opisać, ale wierzymy, że są ważne dla Bożej historii odkupienia. Modlimy się za nich codziennie również przez wstawiennictwo bł. Marii Celeste i ufnością czytamy wciąż wydłużającą się listę ich imion i potrzeb.
Czasem nasza kontemplacyjna codzienność ubogacona zostaje szczególnymi celebracjami, przygotowywanymi wspólnie z ojcami redemptorystami, którzy od samego początku okazują nam wiele braterskiej pomocy.
2 lutego, w dzień konsekrowanych przeżywamy co roku radość spotkania z duchowieństwem całego dekanatu, kapłanami i siostrami zakonnymi, na wspólnej modlitwie wraz z uroczystą Eucharystią.
Z czasem zrodziła się tradycja adoracji i czuwań modlitewnych z udziałem wiernych kilka razy w roku: w śnieżne noworoczne noce, aby prosić o Boże błogosławieństwo i pokój dla całego świata, następnie w wigilię Zesłania Ducha Świętego z modlitwą o Dar Ducha Świętego dla całego Kościoła, dla naszej archidiecezji.
Kilka razy, z inicjatywy ks. Arcybiskupa Tomasza odbyły się u nas piękne celebracje w Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, również z udziałem pielgrzymów z innych parafii.
Ks. Arcybiskup przywoził też do nas niezwykłych gości, prosto z Watykanu, jak np. w 2010 roku w wigilię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi abp Roberta Sarah z Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów, potem w 2014 roku jako przewodniczącego Cor Unum. Wraz w wiernymi przeżywaliśmy to jako głębokie doświadczenie jedności z Kościołem powszechnym.
Świątynia i klasztor w centrum miasta
Gdy pietropawłowscy katolicy budowali swój kościół w czasach carskich, otrzymali teren przy muzułmańskim cmentarzu, teraz – po ponad stu latach – znajdujemy się w samym centrum miasta. Trudno nie widzieć w tym Bożego zamysłu. Ponadto, każdego roku budują wokół nas kolejne place i pomniki. Trochę jest to dla nas kłopotliwe, bo podczas świat państwowych obficie obstrzeliwują nasz klasztor mnóstwem fajerwerków, a na placach urządzają koncerty. Ale kościół stoi, góruje nad nim krzyż. Figura Matki Bożej na kościelnym placu przyciąga wielu przechodniów, zwłaszcza rodziny z dziećmi.
W jednej z salek kościoła, również przy współpracy ojców redemptorystów, udało się nam zorganizować małą bibliotekę i dzięki temu możemy zaproponować parafianom dobrą religijną literaturę, cenną dla ich formacji duchowej. W drugiej salce – z okazji 100-lecia kościoła ojcowie zorganizowali muzeum o cierpieniach deportowanych katolików w czasie sowieckiego reżimu. Zebrane pamiątki świadczą też o tym, że wiara pomogła im przetrwać te najtrudniejsze momenty i zachować ludzką godność.
Wierzymy, że Jezusowi zależy, aby ten kazachstański Wieczernik był żywy i gościnny dla wszystkich, dlatego staramy się okazać ludziom serce, być świadkami Chrystusowej miłości. To jest podstawą naszego redemptorystowskiego charyzmatu. Jezus polecił bł. Marii Celeste w I regule: Ofiarujcie bliźniemu wasze serce oraz wszelkie uczucia, ze względu na miłość do Mnie.
Z parafianami mamy od początku bardzo ciepłe relacje i nawzajem okazujemy sobie pomoc. Na miarę posiadanych środków wspieramy ubogich, zwłaszcza młode małżeństwa, innym tłumaczymy teksty, drukujemy modlitwy, dzielimy się płodami naszego ogrodu, zwłaszcza ze starszymi i chorymi.
Wielu przychodzi szukając pocieszenia, dobrego słowa, porady w życiowych trudnościach, wierząc, że je znajdzie u ludzi żyjących bliżej Boga. Wśród nich są także prawosławni i muzułmanie.
Ciekawe są spotkania z grupami wycieczek szkolnych, organizowane przez miejscową agencję turystyczną, która przyprowadza dzieci i młodzież do cerkwi, meczetu i naszego kościoła. Opowiadamy im zawsze o dramatycznej historii tej świątyni, wskazujemy na piękny obraz Serca Pana Jezusa na ścianie ołtarzowej i mówimy o niepojętej miłości Jezusa do każdego człowieka.
Darem od Boga jest dla nas powołanie Iriny z Rosji, z parafii redemptorystów w Orenburgu, która wstąpiła do nas 2007 roku. W naszym klasztorze przeszła postulat, następnie nowicjat w klasztorze w Bielsku-Białej, a po jego zakończeniu już w Pietropawłowsku złożyła śluby, pierwsze w 2011 roku, a wieczyste w 2015. Mamy nadzieję, że Pan Jezus w przyszłości powoła i z tego kraju dziewczęta, które będą kontynuowały tę misję modlitwy i świadectwa.
W zeszłym roku dokonały się dwa bardzo ważne dla nas wydarzenia: dwie beatyfikacje, naszej założycielki Marii Celeste Crostarosa i ks. Władysława Bukowińskiego, ofiarnego kapłana, który po kilkunastu latach w łagrach pozostał w Kazachstanie służyć tutejszym katolikom.